środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 4

    Już od ponad godziny siedziałem w pokoju Scotta i czekałem, aż się przyszykuje. Za piętnaście minut mieliśmy być u Alana, a ten dalej nie był gotowy. Mieliśmy mu pomóc w przygotowaniach, ale jak tak dalej pójdzie, to wątpię, że coś z tego będzie. Z tego wszystkiego, że on się tak gramoli, zdążyłem wypić piwo, spalić papierosa, sprawdzić pocztę, a było dosyć wiadomości, tylko dlatego, że od pewnego czasu po prostu na nią nie wchodziłem.
   Usłyszałem, jak przekręca zamek w łazience, a już po chwili w progu pokoju, mogłem ujrzeć mojego przyjaciela.
-No nareszcie! Ile można siedzieć w łazience? Normalnie jak baba! - krzyknąłem.
-Sorry, miałem mały problem. - zaczął się tłumaczyć.
-Dobra nie mów, nie chcę znać powodu. Gotowy? - zapytałem, a on na potwierdzenie pokiwał energicznie głową.
-No to idziemy na podbicie parkietu. - powiedziałem i wyszliśmy z jego pokoju.

    Szliśmy w milczeniu. Oboje pogrążeni w swoich myślach. Scott był oddanym przyjacielem, zawsze mogłem na niego liczyć, a on na mnie. Chociaż bardzo bym chciał mu pomóc w zdobyciu serca Niny, to niestety uparł się, że da sobie radę, w co nie wątpię. Był jeden mały problem, ona nie darzyła go zbyt wielką sympatią. Już od pierwszej chwili, gdy Manson się jej przedstawił, skreśliła go, a to dlatego, że nazwał ją ' laską ' . Dokładnie pamiętam ten dzień..
    ' (..)Staliśmy na korytarzu i rozmawialiśmy, tak jak zawsze. Pierwszy rok w tej szkole, jednak jak tylko weszliśmy do niej, zostaliśmy zauważeni. Każdy był ciekawy, chciał nas poznać. Nawet starsze dziewczyny zwracały na nas uwagę, wzdychając. Jednak żadna nas nie zaciekawiła. Nagle na Scotta wpadła jakaś dziewczyna, a on jej nie zauważając upadł na podłogę. Wstał i podał jej rękę. Otrzepała się z niewidzialnego pyłu kurzu i powiedziała ciche:
-Przepraszam.
-Nie szkodzi. Scott Manson jestem. - powiedział i podał drugi raz jej rękę, złapała ją niemal od razu.
-Nina Levington. - szepnęła i puściła dłoń , mojego przyjaciela.
-Niezła z ciebie laska, Nina. - powiedział z szyderczym uśmiechem.
-Daruj sobie takie teksty, bo nie lecę na takich jak ty. - warknęła, po czym oddaliła się.(..)'

    Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie tam tego wydarzenia. Scott już wtedy obiecał sobie, że zrobi wszystko by ją zdobyć. Chociaż miał dużo lasek w tym czasie, nie zrezygnował z niej. Nawet jak był w związku to ją podrywał, a ona traktowała go jak powietrze. Nic sobie z tego nie robiła, dając mu za każdym razem kosza. Jednak Manson się tym nie przejmował , nie przejmuje i próbuje dalej.
    Rozmyślając tak, nie zauważyłem jak znaleźliśmy się pod domem kumpla. Nie pukając, weszliśmy do środka. Weszliśmy do salonu i ujrzeliśmy Alana w całej okazałości. Ustawiał właśnie meble, a cenne rzeczy chował na górę. Przywitaliśmy się z Alanem i resztą naszej paczki, po czym wzięliśmy się za robotę.
    Gdy wszystko zrobiliśmy, usiedliśmy na kanapę i zaczęliśmy rozmawiać. Tematy nam się nie kończyły, zresztą jak zawsze. Byliśmy zgraną paczką, inną, niż te w szkole. Każdy miał inny cel, marzenia. Każdy był inny, wyróżnialiśmy się od zwykłych chłopaków, nie tylko charakterem, ale także ubiorem. Należeliśmy do najseksowniejszej grupy w szkole, przez co ciągle mieliśmy tysiące fanek. Do tego ludzie uważali, że jesteśmy bardzo tajemniczy, tak jakbyśmy coś ukrywali i tu mają rację, jednak żaden z nas się do tego nie przyzna. Nawet przed samym sobą. Nagle w całym pomieszczeniu, można było usłyszeć dźwięk telefonu, a dokładniej przychodzącej wiadomości. Jak się okazało, przyszedł sms do Alana.
-Kto to ? - zapytał Derek.
-Nina.
-Co chciała ? - zapytał, od razu żywszy Scott.
-Napisała, że przyjdzie z kumpelą.
-Im więcej lasek, tym lepiej. - powiedzieliśmy wszyscy chórem..

    Nadeszła oczekiwana godzina, a już po chwili można było słyszeć dzwonek do drzwi. Alan jako gospodarz, poszedł otworzyć. Po kilkunastu minutach impreza rozkręciła się już na dobre.
    Usiadłem na kanapie, zmęczony ciągłymi tańcami z dziewczynami, a szczególnie blondynką. Napiłem się piwa i trzymając w lewej ręce, odpaliłem papierosa. Zaciągnąłem się i poczułem jak zapada się kanapa, spojrzałem w tam tą stronę i ujrzałem mojego kumpla. Znów przyłożyłem papierosa do ust i wypuściłem dym, wprost na twarz Lucasa. Odwróciłem się w stronę parkietu i obserwowałem tańczące dziewczyny, pary, ogółem całe towarzystwo. Wszystkich znałem, jednak moją uwagę przykuła pewna brunetka, ubrana w obcisłe biodrówki i czarną koszulkę, z dosyć wyzywającym dekoltem. Uśmiechnąłem się widząc, jej bezradną minę. Była w towarzystwie Niny, to wszystko wyjaśniało, to była ta jej koleżanka. Całkiem niezła, ale za bardzo niewinna, jak dla mnie. Odwróciłem wzrok, gdy zobaczyłem, że się odwraca i idzie w moim kierunku, a raczej w kierunku kanapy. Po raz kolejny poczułem, jak lekko zapada się kanapa. Nie spojrzałem w tam tą stronę, bo wiedziałem, że siada na drugim końcu kanapy, właśnie ona. Zgasiłem papierosa i wziąłem kolejnego łyka piwa. Większość ludzi było już wystawiona, jednak ja wciąż miałem trzeźwy umysł, jako jedyny z niewielu.
-To ta nowa. - usłyszałem nad uchem szept Lucasa, o ile można nazwać to szeptem, bo jak dla mnie, to mówił on dosyć głośno. Wzruszyłem tylko ramionami, pokazując mu tym, że nic mnie to nie interesuje. Zresztą czemu miałbym się nią interesować ? Może jest nowa i jest dosyć ładna, z ciekawym ciałem, to należało do grup naiwnych dziewczyn, które wierzą w miłość. Czy tak było ? Tego nie wiem, ale z pewnością nie długo się tego dowiem. Zauważyłem postać idącą w naszym kierunku,dokładnie chłopaka, jednak obszedł całą kanapę dookoła i pewnie myśląc, że jest romantyczny podszedł do niej od tyłu i jego twarz znalazła się nad uchem nieznajomej.
-Hej mała, zatańczysz ? - zapytał. Jednak ta nie okazywała chęci, jej nagłe ruchy mówiły, że jest przestraszona. Pokręciła przecząco głową, a na mojej twarzy ni stąd ni zowąd pojawił się uśmiech. Jednak blondyn nie był ucieszony tym faktem, że laska mu odmówiła.
-Mi się nie odmawia. - syknął, łapiąc ją za nadgarstki. Próbowała się wyrwać, jednak marne jej próby były, a nie mówiłem, że należy do tej sfery niewinnych i słabych.
Nie podobało mi się to, że nie chce jej puścić. Chyba jasno się wyraziła, czyż nie? Nie wstając z kanapy rzuciłem w jego stronę.
-Wydaje mi się, że ona powiedziała nie. - powiedziałem, widziałem jak brunetka się odwraca w moją stronę, a w oczach blondyna dostrzegłem , że się mnie boi i dobrze, tak ma być. Szybko poluźnił swój ucisk i zaczął pocierać jej nadgarstki. Debil. - A teraz spierdalaj mi z widoku. - rzuciłem nadal opanowany. Przerażony szybko zniknął z punktu mojego widzenia, a ja równie szybko jak on, poszedłem w stronę parkietu. Nie chciałem słuchać jej podziękowań, bo wiedziałem, że to właśnie miała zamiar zrobić, zaraz gdy oderwie wzrok od tego tlenionego blondyna. Zauważyłem Ciarę, więc podszedłem do niej. Gdy tylko zauważyła, że to ja , uśmiechnęła się do mnie szeroko i nic nie mówiąc, zacząłem wywijać z nią na parkiecie, zwracając wszystkie pary oczu na nas, po chwili nasze usta złączyły się w gorącym pocałunku...




   Do zielonego pokoju, zaczęły wpadać promienie słońca, budząc mnie przy tym. Chciałem się podnieść, jednak w głowie poczułem, jeden wielki pulsujący punkt. Jak nic miałem kaca, chociaż nie wiem dlaczego, przecież mało wypiłem. Zobaczyłem butelkę wody na szafce, obok łóżka , więc szybko ją chwyciłem i zacząłem pić.
   Wyszedłem z pokoju gościnnego, w domu Alana i skierowałem swe kroki na dół. Ubrany byłem w czarne spodnie i niebieską koszulę, oczywiście nie wszystkie guziki były zapięte, a dokładniej trzy pierwsze, zostały niezapięte. Usłyszałem kroki za sobą i zobaczyłem Ciarę. Uśmiechała się do mnie słodko, jednak nie zwróciłem na to uwagę. Była ubrana w za bardzo kusą koszulkę nocną. Chociaż byłem chłopakiem i lubiłem takie widoki, to musiałem przyznać, że wygląda teraz jak tania dziwka.
-Hej przystojniaku. - szepnęła, niczym kocica.
-Jutro się już nie liczy, a dziś nie ma już w nim ciebie.
-Co, ale .. ? - nie pozwoliłem jej dokończyć.
-Nie obchodzi mnie to, zapamiętaj sobie: jedna impreza nie znaczy, że będę się za tobą uganiał lub chodził.
-Jesteś świnią..- szepnęła.
-A ty dziwką.
-Jesteś...
-Wiem co chcesz powiedzieć, nie musisz, ja wszystko wiem, nie jestem taki głupi jak ci się wydaje. - warknąłem.
    Tak, blondynka może i była seksowna, ładna to jednak puszczała się na lewo i na prawo. Zaliczyłem ją tej nocy tylko dlatego, że miałem na to ochotę. Oczywiście, że byłem draniem, ale takie już życie. Mogła się nie dawać, skoro wiedziała, że następnego dnia już będzie koniec, tej historii tych dwóch ciał. Wraz z dniem, kończy się noc, a z nią i przygoda z kolejną zdobyczą.
    Pożegnałem się z wszystkimi i wyszedłem z domu Alana, po czternastej. Uśmiechnąłem się na myśl o wczorajszym dniu, kolejna niezapomniana impreza. Jedna z lepszych, dlaczego? Bo wszystko było tak, jak powinno być. Nie patrząc się prze siebie, nie zauważyłem postaci idącej na przeciwko mnie, co spowodowało zderzenie ciał. W odpowiednim momencie, złapałem równowagę i spojrzałem na osobę, która upadła na chodnik. Zauważyłem brunetkę, którą wczoraj ' uratowałem ' przed niechcianym blondynem. Usłyszałem z jej ust ciche przepraszam i nie wiele myśląc, podałem jej rękę, którą chwyciła niemal od razu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz