czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 41

     Bawiłam się dłońmi i co chwilę zerkałam na zegarek. Była niedziela, a Scott powinien już tu być. Gdzie on się podziewa?! Wczoraj zadzwonił do nas, właściwie do Niny, ale chciałam również usłyszeć co u Ryana, więc za jego zgodą dała na głośnik. Powiedział, że u niego wszystko w porządku, oraz, że ma dla nas listy. Nina coś tam mamrotała o tym, że pisała mu coś na ten temat, ale nie zwróciłam na to uwagi. Kolejny list dla mnie, to zaprzątała mi w głowie. Chciałam już go dostać, przeczytać i co najważniejsze, odpisać.
- Za ile on wróci? - spytałam po raz setny już dzisiejszego dnia.
- Uspokój się. - odparła już znudzona moimi pytaniami. - Miał być koło piętnastej, jest trochę po.
- No właśnie! Powinien już tu być. - zirytowałam się, a Nina wywróciła oczami. Scott wracał dziś tak wcześnie jedynie dlatego, że umówił się z panną Levington na randkę.
- Wariujesz już na punkcie tych listów. - westchnęła. Przesadzała, przecież nie było aż tak źle.
- Nie prawda.
- Prawda. Mam wrażenie, że znam pierwszych dwóch treść na pamięć, jak i twoją odpowiedź. To jest coś między wami, powinnaś zachować to dla siebie. Nie sądzę, by Ryan chciał żebym wiedziała co do ciebie pisze. - odparła.
- Dobra, to ci już więcej mówić nie będę. - fuknęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach. Na pewno tak dużo o tym nie mówiłam!
- Z tobą naprawdę jest niedobrze. - rzuciła wzdychając.
- Czy to źle, że zależy mi na nim?
- Oh ja wiem, że ci na nim zależy. Doskonale to wiem i rozumiem, ale ty chyba sama nie wiesz jak bardzo ci na nim zależy. - odpowiedziała, nawet na mnie nie patrząc. Zmarszczyłam brwi.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałam.
- Zarówno ty, jak i on, czujecie coś do.. - mówiła, ale głośne trzaśnięcie drzwiami nam przerwało. Po chwili do środka wszedł Scott z torbą na ramieniu.
- Cześć. - przywitał się, zdziwiony naszym widokiem. - Myślałem, że spotkamy się wieczorem. - rzucił, bardziej do Niny niż do mnie. - Chciałem się najpierw ogarnąć.
- Chciałyśmy cie zobaczyć. - wyjaśniła moja przyjaciółka, po czym spojrzała na mnie. - Cóż, ja chciałam, inni są tu tylko dla Winnera. - dodała, a ja wywróciłam teatralnie oczami. Dramatyzuje i tyle. Scott uśmiechnął się szeroko.
- To ja zaraz do was.. - zaczął, jednak mu przerwałam.
- Dawaj list i się zmywam. - wyrwało mi się. Chłopak spojrzał na mnie rozbawiony, ale wyciągnął z torby dwie koperty. Podał mi jedną, a drugą Ninie.
- Jak chcesz, Virgy, ale możesz zostać. Jak wrócę to zrobię herbaty, czy coś. - powiedział.
- Nie chcę przeszkadzać, a wy pewnie chcecie posiedzieć trochę razem. Po prostu pójdę do siebie i mu odpisze. - odparłam, wstając i zabierając swoją torbę. - Ale jakby co to zadzwonię.
- Jak chcesz. - mruknęła Nina znad kartki papieru. Zmarszczyłam nos. Przez cały tydzień ani słowem się nie odezwała, jeśli chodzi o jej list od Winnera, a także jej odpowiedź. Ciekawość mnie zżerała od środka, ale nie miałam zamiaru jej o to pytać. Co to, to nie.
- Bawcie się dobrze wieczorem! - krzyknęłam na pożegnanie i wyszłam.

      Rozsiadłam się na moim łóżku z koperta w dłoniach. Przejechałam po tytule listu, ale nie zatrzymywałam się na nim na długo. Gdy tylko kartka znalazła się w moich rękach, zaczęłam czytać. Zaśmiałam się, śledząc kolejne linijki. "Zapewne byś co chwilę się zarumieniała, ale to słodkie jest, wiesz ?". Uśmiechnęłam się.
- Ty jesteś słodki. - wyrwało mi się. Szybko zakryłam usta, nie zdając sobie sprawy z mojego idiotycznego zachowania, ale to było silniejsze. - Co ja powiedziałam? - zapytałam, sama siebie. Jednak po chwili postanowiłam po prostu czytać dalej. Zagryzłam wargę. Gdy tylko skończyłam czytać, złapałam szybko za laptopa. Jeśli on ma fałszywą pocztę to i ja taką założę. Wpisałam kilka oszukanych danych, jedynie w imieniu nie kłamiąc. Chwilę zastanowiłam się nad loginem, ale zaraz z uśmiechem wpisałam kilka słów.


Od: justashygirl@yeahoo.com
Do: 1badboy3@yeahoo.com

Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jednak założyłeś pocztę. Tak będzie o wiele łatwiej i szybciej. Nie mogłam się doczekać aż dostanę twoją odpowiedź na mój list. To jest chyba w nich piękne, to czekanie. To jak chcemy już je dostać, poznać myśli drugiej osoby. Pomyśl o tym.
Dziwne, że Ty wiedziałeś o tym, że będę miała "zalotników", a ja nie. W ogóle nie zdawałam sobie sprawy jak trochę zmian może na to wpłynąć. Ale mimo to nie będę coraz częściej chodzić na randki. Co to, to nie, możesz być pewien. Mam nadzieję, że ten czas kiedy będę mogła cie odwiedzić nastąpi bardzo szybko. Tęsknie, okropnie tęsknie. Z każdym dniem coraz mocniej. Uważaj na siebie i obiecaj, że nie będziesz robił głupot.
Virginia.

     Przegryzłam wargę, czytając treść wiadomości. Uśmiechnęłam się i wcisnęłam "wyślij". Teraz pozostało mi czekanie na jego odpowiedź. Zminimalizowałam stronę i wyszłam z pokoju. Od tego siedzenia i czekania na Scotta zrobiłam się strasznie głodna. Zeszłam do kuchni i szybko zrobiłam sobie kilka kanapek z sałatą, serem i pomidorem. To co lubię. Dwie kanapki ułożyłam na talerzu, a jedna wpakowałam do buzi. Złapałam naczynie i skierowałam się do góry. U szczytu schodów usłyszałam dzwonek w moim telefonie. Zaczęłam niemal biec by zdążyć odebrać. Dzięki Bogu nie zamknęłam drzwi. Wparowałam do środka i szybko złapałam za telefon.
- Tak? - spytała, z pełnymi ustami, a osoba po drugiej stronie zaśmiała się perliście. Od razu rozpoznałam w tym śmiechu Davida. Odłożyłam talerz i przełknęłam kanapkę. - Cześć David.
- Cześć słodka. - przywitał mnie, a krew dopłynęła do moich policzków. Uwielbiałam gdy tak się do mnie zwracał. - Co robisz?
- Jem? - odparłam głupio, jedząc dalej.
- No tak. - zaśmiał się.
- A ty?
- Nic ciekawego. Siedzę w domu i się nudzę, tyle. - westchnął. - A może masz ochotę wpaść do mnie? - spytał po chwili.
- Chętnie, ale nie mogę. Mam dużo nauki. - zasmuciłam się. Naprawdę miło by było go zobaczyć, przytulić, pocałować.. - Powinnam była pouczyć się wczoraj, ale nie miałam do tego głowy. - przyznałam, kładąc się wygodnie na łóżku. To prawda, nie miałam głowy do niczego. Naprawdę. Ciągle tylko zastanawiałam się co może się znajdować w liście od Ryana i czy faktycznie przeniesiemy się do internetu z naszymi rozmowami.
- Szkoda. - odparł bardzo smutnym głosem. Wiedziałam, że zrobiło mu się przykro.
- Przepraszam. - wymamrotałam. Czułam się winna, że czekałam tyle na list od Winnera, że zapomniałam o Bożym świecie. Że zapomniałam o Davidzie. - Wynagrodzę ci to, obiecuję.
- Nie musisz. Sama twoja obecność jest nagrodą. - odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się delikatnie. Zawsze wiedział co powiedzieć, by polepszyć mi humor. - Nie będę ci przeszkadzać. Weź się za naukę. zobaczymy się jutro.
- Dobrze. - rzuciłam do słuchawki.
- Do zobaczenia, słodka.
- Do zobaczenia. - odparłam, rozłączając się. Przegryzłam dolną wargę. Uwielbiałam tego chłopaka, nie mogłam temu zaprzeczyć. Złapałam za książkę od historii i nieco się skrzywiłam. Chyba już nigdy nie spojrzę na ten przedmiot tak samo jak kiedyś..
     Odłożyłam książki na bok. Miałam wrażenie, że głowa mi pulsuje od całej tej nabytej wiedzy. Westchnęłam. Z pewnością nie zrobię już z siebie głupka, gdy któryś nauczyciel postanowi mnie zapytać przez moje roztargnienie. Wstałam i dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo bolą mnie plecy od pochylania się nad podręcznikiem. Jęknęłam. Nagle mój telefon znowu się rozdzwonił.
- Halo?
- Cześć słońce. - przywitała mnie Nina.
- Ty nie na randce? - zdziwiłam się, spoglądając na zegarek. - Jest ósma.
- Nie. Postanowiliśmy zostać w domu. Stęskniłam się za nim, a nie drogimi kolacjami. - odparła. Uśmiechnęłam się. Uwielbiałam sposób w jaki ta dwójka darzy się tym potężnym uczuciem, miłością. Sama chciałabym znaleźć taką druga połówkę jak znalazła Nina. Tak dobrze dopasowaną i jedyną.
- Cieszę się. A czemu dzwonisz? Coś się stało? - spytałam.
- Nie. Chciałam tylko sprawdzić co u ciebie.
- Świetnie. Napisałam do Ryana, a potem się uczyłam. - opowiedziałam jej. Czarnulka powtórzyła moje słowa Scottowi, a ja zaśmiałam się do słuchawki.
- Skoro wszystko u ciebie w porządku to dobrze.
- A co u was? - zagadnęłam od niechcenia. Oczy same mi się zamykały i miałam ogromną ochotę położyć się spać. - Co porabiacie?
- Siedzimy i oglądamy jakiś film. - odpowiedziała, a w tle usłyszałam chichot Scotta. Pokręciłam rozbawiona głową. - Brzmisz jakbyś była zmęczona.
- Bo jestem. - przyznałam. Czasem nie mogłam się nadziwić jak ta dziewczyna dobrze mnie zna. Jak łatwo wyczytuje wszystkie moje uczucia. Niesamowite. Ale to jest chyba prawdziwa przyjaźń, prawda? - Siedziałam nad podręcznikami pół dnia.
- W takim razie idź spać, słońce. - poradziła.
- Tak chyba zrobię. - odparłam, odkładając książki na biurko. - Bawcie się dobrze. Dobranoc.
- Dobranoc słońce. Kochamy cię. - mruknęła do telefonu.
- A ja was. - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Ziewnęłam. Tak, definitywnie powinnam się położyć, bo zaraz zasnę na stojąco. Wzięłam ze sobą kilka potrzebnych rzeczy i wyszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic, który nieco mnie ożywił. Czułam jak wszelkie troski spadają ze mnie niczym małe kropelki spadające po moim ciele. To właśnie w tym lubiłam. Chwilę wytchnienia. Gdy tylko wyszłam z kabiny, dmuchnęło na mnie zimne powietrze. Zadrżałam. Wytarłam ciało ręcznikiem i szybko wskoczyłam w piżamę. Włosy związałam w niedbały kucyk i gasząc światło wróciłam do swojego pokoju. Nastawiłam jedynie budzik i zaraz znalazłam się w łóżku. Nie musiałam długo czekać na zaśnięcie. Oczy same mi się zamknęły i po chwili byłam w odległej krainie Morfeusza.
     Rano wstałam chwilę przed budzikiem. Wczesne kładzenie się do łóżka to naprawdę cudowna rzecz. Obudziłam się rześka i naprawdę wyspana. Wstałam a pierwsze co rzuciło mi się w oczy to laptop. Na śmierć zapomniałam! Szybko usiadłam przy biurko i poruszyłam myszką. Tak jak myślałam, nie wyłączyłam go! A do tego otrzymałam odpowiedź od Ryana!

Od: 1badboy3@yeahoo.com
Do: justashygirl@yeahoo.com
Podoba mi się twój login, Pani nieśmiała. Przypomniały mi się stare dobre czasy. Tęsknie za tym twoim zawstydzaniem się. Też się cieszę, że cie posłuchałem. Ta poczta to naprawdę świetny pomysł. Miło jest dostać twoja wiadomość od razu. Musze przyznać Ci rację, cała magia tych nudnych listów chyba jednak jest w czekaniu. Nie mogłem się doczekać twojej ostatniej odpowiedzi, a kolejna mam już teraz. Mimo wszystko magia nie prysła, nie dopóki to ty jesteś po drugiej stronie. Powinnaś chodzić na randki, bawić się. Jesteś młoda, a całe życie przed tobą. Zaszalej. Chociaż raz, a porządnie. Dla mnie. Też chciałbym, żebyś mogła mnie już odwiedzić. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. Tęsknię. Ciagle mocniej, a cała ta tęsknota jest z każdym dniem bardziej bolesna. Ale Nina ma rację, to jest moja kara za ucieczkę i będzie nią do samego końca, ale wiem, że robię dobrze. Będę na siebie uważał, to na pewno, ale nie mogę ci obiecać, że nie zrobię nic głupiego. Przecież mnie znasz. Odpisz szybko.
Ryan.

     Uśmiechnęłam się szeroko. Tak, znałam go bardzo dobrze i prośba by nie robił nic głupiego była niedorzeczna, sama to wiedziałam, a mimo to, wolałam by obiecał. Czułabym się pewniej. Zagryzłam wargę wystukując odpowiedź.

Od: justashygirl@yeahoo.com
Do: 1badboy2@yeahoo.com

Domyśliłam się, że login ci się spodoba. Z resztą, bad boy'u, odzwierciedla mnie tak samo dobrze, jak twój ciebie, prawda? Dla ciebie? Cóż, spróbuję, ale nic nie jest pewne. Znasz mnie, nie lubię imprez i zabawy. Wiesz jak kończyły się nasze imprezy. Nina ma rację. Będzie to twoja kara i będzie cię męczyć do ostatniego dnia, ale przecież tak być nie musi. Wiesz co musisz zrobić, żeby przestać to czuć, żeby dać sercu trochę spokoju. Ale nie będę ci mówić co masz robić, bo i tak nie posłuchasz. Wiem, że prośba byś nie robił nic głupiego, była idiotyczna, ale proszę, obiecaj chociaż, że spróbujesz. Postaraj się. Właśnie wybieram się do szkoły. Pusto tam bez ciebie, wiesz? Zadzwoń do mnie kiedyś, choćby z butki telefonicznej. Chciałabym usłyszeć twój głos.
 Virginia.

     Wcisnęłam wyślij i wyłączyłam komputer. Tanecznym krokiem podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne rurki i białą, bufiastą bluzkę z rękawami trzy-czwarte. Będzie idealne - przeszło mi przez myśl. Ubrałam się i wymalowałam. Grzywkę zaczesałam do tyłu i spięłam spinką. Było idealnie. Z uśmiechem wróciłam do pokoju. Wrzuciłam do torby potrzebne książki i wsunęłam na nogi trampki. W wyśmienitym humorze zeszłam do kuchni, gdzie krzątał się mój tata.
- Widzę, że humorek dopisuje. - zauważył, uśmiechając się do mnie delikatnie.
- A no dopisuje. - przyznałam, wyciągając chleb na kanapki.
- Można zapytać czemu? - spytał.
- Można. - kiwnęłam głową. - Ryan się odezwał. - dodałam z uśmiechem. Uwielbiałam ten fakt. Fakt, że nie odciął mnie od siebie. Że wciąż zależy mu na mnie, choć trochę. Uwielbiałam to i nie mogłam się tym nacieszyć.
- Widzę, że bardzo lubisz tego chłopca. - stwierdził, przyglądając mi się.
- Lubię. - rzuciłam, nastawiając wodę na herbatę.
- Nawet bardzo. - dodał.
- Co masz przez to na myśli? - spytałam, marszcząc czoło. Nic z tego nie rozumiałam. Najpierw Nina, a teraz tata. O co im wszystkim chodzi? O to samo co Scottowi? Przecież między nami nic nie ma na miłość Boską! Jedynie przyjaźń. Czy tak trudno to zrozumieć? Nie rozumiem, dlaczego oni tak bardzo upierają się przy swojej wersji.
Bo jest prawdziwa..
- Nic kochanie, naprawdę nic. - rzucił wymijająco i podniósł się z miejsca. - Idę do pracy. - ucałował mnie w czoło i wyszedł. Westchnęłam. Ci wszyscy ludzie powariowali, doszukując się głębszego uczucia między mną, a Winnerem.
- Wariaci. - szepnęłam sama do siebie i kontynuowałam robienie śniadania. Poniedziałek zapowiadał się naprawdę dobrze, a do świat było już niedaleko. Jeszcze tylko kilka dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz