poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 52



            Zostałem sparaliżowany. Patrzyłem się na dziewczynę, nie będąc pewny, czy usłyszałem przed chwilą ' chyba cię kocham' , czy może był to wytwór mojej wyobraźni. Otworzyłem usta by coś powiedzieć, jednak nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego słowa.
-Lepiej nic nie mów. - szepnęła.


            Położyła się na łóżku, odwracając się do mnie plecami. Ułożyłem się obok niej i przytuliłem do jej pleców. Musnąłem ją w szyję, po czym wtuliłem twarz w jej aksamitne włosy. Będąc pewny, że Virginia już śpi, wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Noc była piękna, jednak nie potrafiłem się skupić na niebie, gwiazdach czy też na tym, że w jednej chwili niebo zakryły chmury i zaczął padać deszcz. W moich myślach wciąż miałem jej słowa. 'Chyba cię kocham' - to jedno krótkie zdanie wciąż powtarzało się, nie dając mi spokoju. Westchnąłem. Nie sądziłem, że to uczucie nadejdzie tak szybko. W dodatku po raz kolejny okazałem się straszliwym tchórzem. Wiem, że zależy mi na niej. Przy tej małej, kruchej dziewczynie staję się zupełnie innym człowiekiem. Lepszym. Jeszcze żadna strata nie bolała mnie, tak jak ta dzisiejsza. A myśl, że mógłbym stracić ją na zawsze, była okropna. Poczułem się wtedy jak skończony palant. Te pięć dni były dla mnie katorgą, a dopiero gdy zobaczyłem ją pakującą się i całą we łzach, poczułem, że już tak dłużej nie potrafię, że muszę coś zrobić. Chciałem drugiej szansy i ją dostałem, bo ona mnie kocha. Nie wiem jak to się stało, że pokochała takiego człowieka, jak ja. Nie zasługiwałem na nią, na jej miłość. Byłem zimnym draniem. Kimś kto nie potrafi czuć. Osobą, która bawiła się uczuciami innych. Dopiero , gdy ją poznałem i matka zginęła z ręki ojca, zacząłem się zmieniać. Podszedłem do łóżka i usiadłem na podłodze , tuż przed jej twarzą. Odgarnąłem z jej czoła niesfornego włosa, który wyszedł z kitki. Była taka niewinna. Taka nieskazitelnie piękna. Po prostu anioł.
-Boję się. Cholernie się boję tego uczucia. Chciałbym być pewny i nie rzucić słów na wiatr, tak jak było to z Sam. Wtedy mi się tylko wydawało. A teraz ? Co zrobię, jak to wszystko zniknie, jak tylko powiem, że cię kocham? Załamię się. - szeptałem w stronę jej śpiącej twarzy. - Staram się. Naprawdę się staram. Próbowałem. Virg, po prostu potrzebuję czasu, tej jednej nocy, by się upewnić. - dotknąłem jej policzka. - Nawet nie wiesz, jaka jesteś piękna. - westchnąłem. Zapowiadała się długa noc.




              Całą noc nie mogłem zmrużyć oka. W ogóle nie czułem się senny, wręcz byłem jakiś pobudzony. Nad ranem wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni, gdzie przygotowałem śniadanie dla Virginii. Gdy wszedłem na górę, ona już nie spała. Siedziała na łóżku, wpatrując się w okno.
-Dzień dobry, księżniczko. - powiedziałem, całując ją w policzek i jednocześnie wybudzając z transu. Odwróciła się w moją stronę z uśmiechem ja ustach, jednak wydawało mi się, że jest on sztuczny. Może i na twarzy miała uśmiech, ale nie sięgał on jej oczu, w które zawsze ,gdy była szczęśliwa albo chociażby uśmiechnięta kryły się ogniki radości. Dziś ich nie było. Udałem jednak , że nic nie widzę.
-Cześć mój księciu. Co tam masz ? - spytała, spoglądając na tacę pełną jedzenia.
-Śniadanie dla najwspanialszej z kobiet.
-Nie musiałeś robić mi śniadania.
-Ale chciałem. - powiedziałem szybko. Wzięła jedną z kanapek, a następnie upiła łyk świeżo zaparzonej kawy. - Wiesz.. Nie mogłem dzisiaj w nocy spać. - wyznałem, na co ona poruszyła się lekko. - Myślałem o mnie, o tobie. Ale głównie o tobie, a raczej o nas. Chciałem ci coś powiedzieć... że ja ..
-Tak, wiem. Potrzebujesz czasu.
-Tu nie chodzi o to. Po prostu..
-Po prostu jesteś tchórzem. - powiedziała, po czym szybko wstała z łóżka , widząc , że mam zamiar ją zaatakować. Wleciała do łazienki, zamykając się na klucz.
-I tak cię później dopadnę, księżniczko ! - krzyknąłem.
-Chciałbyś ! - odkrzyknęła, na co ja się zaśmiałem i opuściłem naszą sypialnię.



                    Spacerowaliśmy po miasteczku całą czwórką. Słońce świeciło, jednak nie było już tak ciepło jak wczoraj. Nocny deszcz miał swoje skutki, przez co teraz my cierpliśmy, trzęsąc się lekko z zimna, gdyż każdy z nas ubrał się nieodpowiednio , jak na tą porę przystało. Ale co poradzić, że tu zawsze jest ciepło, nawet w takiej porze, jak zima, która tutaj gościła już od dłuższego czasu. Jednak nie odczuwa się tutaj takich wielkich zmian temperatur, jak w innych miejscach na ziemi.
-Ej, Scott. - zwróciłem się do przyjaciela, który szedł kilka kroków z przodu wraz ze swoją partnerką.
-Co ? - zapytał, odwracając się w moją i panny Slayton stronę.
-Idźcie do tamtej restauracji za ulicą, my zaraz do was dołączymy. - powiedziałem, chwytając mocniej swoją dziewczynę za dłoń. Odwróciliśmy się.
-Gdzie idziemy ? - zapytała.
-Zobaczysz. - odpowiedziałem.
-No powiedz. - nalegała, na co się tylko uśmiechnąłem tajemniczo. Prowadziłem ją w stronę znaną tylko mojej osobie. W końcu znaleźliśmy się na miejscu.
-Park ? - zapytała, patrząc jak na ostatniego głupka. Pokręciłem przecząco głową i wskazałem ręką do góry. Spojrzała w górę, jednak nadal nie wiedziała o co mi chodzi.
-Chodzi mi o domek na drzewie. - odparłem, zaczynając się wspinać po drabinie na obiekt naszego zainteresowania. Poruszyła ramionami, ale również wdrapała się do domku na drzewie. Chwyciłem jej rękę i zaprosiłem do środka. Weszła. Gdy ona się rozglądała po domku, ja chwyciłem sztuczną róże, którą tutaj przyniosłem, gdy tylko znalazłem to miejsce, podczas cichych dni z brunetką. Odwróciła się w moją stronę.
-Pamiętasz, jak wczoraj powiedziałaś mi, że mnie kochasz? - zapytałem, zaczynając ten delikatny temat.
-Pamiętam.
-Ten domek znalazłem w tym tygodniu, gdy nie wiedziałem co ze sobą zrobić, wiedząc , że w domu jesteś ty.
-Unikałeś mnie.
-Masz rację. Unikałem cię, bo bałem się przyznać do tego jak bardzo mnie zraniłaś. Jednak wiem, że popełniłem błąd. A wczoraj, jak powiedziałaś mi, że mnie kochasz.. - przełknąłem ślinę, zbliżając się jednocześnie do dziewczyny, aż w końcu tyknęliśmy się ciałami. Oparłem swoje czoło o jej. - To ja.. Przestraszyłem się.
-Czego ?
-Tego, że cię zranię nie mówiąc nic oraz mówiąc, że cię kocham, nawet jeżeli tak nie było.
-Nie kochasz mnie? Rozumiem.- chciała się odsunąć, nie pozwoliłem jej.
-Daj mi dokończyć swoją wypowiedź. - spojrzałem w jej oczy, po czym cofnąłem się o dwa kroki od niej. Uklęknąłem. Widząc jej zdziwienie, uśmiechnąłem się lekko. - Ten o to domek, w którym się właśnie znajdujemy, będzie symbolizował nowe życie, a ta róża co trzymam w ręce oznacza, że cię nie opuszczę dopóki nie zwiędnie. - jej mina zrzędła. Wstałem z kolan, znowu zbliżając się do niej i patrząc prosto w jej oczy. - Właśnie w tej chwili, w tym domku i z tą różą w ręce, chciałbym oznajmić tobie, panno Slayton, że nie potrafię sobie wyobrazić życia bez pani. Oszalałem na twoim punkcie, a w końcu byłem takim grzecznym chłopcem. - zaśmiała się. - Nie wiem co bez pani zrobię, jak ta róża zwiędnie, ale w tej chwili chcę być tylko z tobą. Bo nie wiem co pani ze mną zrobiła, ale zakochałem się w pięknej brunetce o oczach koloru czekolady. - zakryła usta dłonią. Chwyciłem ją i zabrałem z ust. - Kocham cię, Virg. - szepnąłem prosto w jej usta, a następnie się w nich zatopiłem.


                 Nastał wieczór , a my wszyscy siedzieliśmy w salonie. Cała nasza czwórka pod kocem, ponieważ nieźle zmarzliśmy, a jedynie Pauline siedziała w fotelu ze ścierką w ręce.
-Dobrze, idź pogadaj z Niną. - powiedziałem do Virginii, gdy widziałem jak wysyłają sobie jakieś znaki. Spojrzała na mnie pytająco. - Przecież widzę, że chcesz jej coś powiedzieć. - rzekłem, puszczając jej oczko i całując w nosek, na co Nina westchnęła. Uśmiechnąłem się do przyjaciela, gdy tylko zostaliśmy sami.
-No to teraz spowiadaj się ze wszystkiego . - zażądał.
-Virgnia wyznała mi wczoraj, że mnie kocha.
-Tak ?! To wspaniale.
-Masz rację, ale jeszcze wcześniej tak nie myślałem.
-Co masz na myśli ?
-Jedna noc zdecydowała, bym zrozumiał, że ja również ją kocham. - wyznałem.
-Wiedziałem, że tak będzie. To już od początku waszej znajomości było wiadome, że będziecie razem.
-I jak zwykle miałeś racje.
-No widzisz, a ty nie chciałeś się słuchać swojego przyjaciela. - powiedział, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.




***


Jest i kolejny rozdział. Taki z dużym opóźnieniem, ale cóż, były małe problemy. Mniej więcej sobie przypomniałam co w tym rozdziale się znajdowało i doszłam do wniosku, że jest beznadziejny. xD Cóż, nie zawracając Wam już główek, do następnego i na przyszłość wesołych świąt Wielkanocnych , które już w następnym tygodniu. Pozdrawiam, Kate . :)




7 komentarzy:

  1. CUDEŃKO! Dobrze że w końcu przyznał się przed samym sobą do uczuć jakimi ją darzy. Nie mogę doczekać się nn!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego uważasz, że jest beznadziejny. Jest fajny, taki pozytywny. Dużo wnosi do ich związku. Mnie się bardzo podoba. Ciekawe co dalej wymyśliłyście w ich życiu, co w sprawie ojca Ryana, itd. Czekam na nn i mam nadzieję, że będzie szybko. Nie wiem czy życzyć Wam już Wesołych Świąt, bo liczę że zrobię to pod kolejnym rozdziałem i tego się będę trzymać. Pozdrawiam M&M

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałam się tego po nim! OMG myślałam, że Rayan po prostu zaniemówi i tyle. Ale widać że dzięki niej się zmienił. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie zapraszam na bloga...
    http://distrustful-girl-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW! To bajka! <3 Wgl masakraaa <3 On ją kocha! WYZMAŁ JEJ MIŁOŚĆ!!! <3 To było takie, takieee... AWWW!!! ♥.♥ <3
    Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się nwa notka <3
    Selcia<3
    Ps. Jakk jeszcze raz powiesz, że rozdział jest beznadziejny, to obiję Ci ten Twój śliczny (chyba xd) ryjek <3 Rozumiemy się? ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha, no okej. Ale powiem Ci, że to 'chyba' jest najlepsze :D I dzięki. [ozdrawiam Kate :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znowu nie mogę doczekać się na kolejny rozdział i w tak zwanym międzyczasie przeczytałam ponownie wszystkie rozdziały. Niestety tutaj na blogspocie nie "wchodzą" wszystkie rozdziały (wyłapałam 8, 13, 23), ale pewnie to jest jakiś błąd przy przenoszeniu. Może w wolnej chwili mogłybyście to poprawić, bo trzeba na onet przechodzić, a jest to kłopotliwe. Poza tym onet szaleje i nie wiadomo czy przypadkiem blog tam nie będzie skasowany. A tak zmieniając temat, mam nadzieję na nowy rozdział teraz w tą majówkę. Możemy liczyć na perspektywę Virgini? Bardzo nas torturujecie tym oczekiwaniem ;-) Pozdrawiam M&M

    OdpowiedzUsuń