Stałam mocno
przyklejona do przyjaciółki. Niestety nadszedł czas pożegnania. Od dobrych
pięciu minut tkwiłyśmy w uścisku, nie mając najmniejszego zamiaru się puścić.
Nie dbałyśmy też o to, że łzy swobodnie leciały nam po policzkach. Chłopcy
stali z boku, już dawno pożegnani, przyglądając nam się z lekkim rozbawieniem.
Nie rozumieli jaka to dla nas poważna sprawa.
- Nie ważne jak bardzo sprawia mi przyjemność oglądania
dwóch lasek, stykających się ciałami, musicie przestać. - powiedział nagle
Scott. Odsunęłyśmy się od siebie powoli i spojrzałyśmy na niego jak na kretyna.
Nina mruknęła coś pod nosem o tym, że nie rozumie jak może się z nim umawiać,
po czym przyległa do Ryana.
- Chodź tu idioto. - rzuciłam w stronę Mansona, wyciągając
do niego ręce. Chłopak nic sobie nie zrobił z tego jak go nazwałam, tylko mocno
mnie uściskał. - Opiekuj się nią dobrze. - szepnęłam mu na ucho. Łzy nie
ustały.
- Będę. - odpowiedział równie cicho. - A ty mu nie złam
serca. - dodał, po czym się ode mnie odsunął, nic nie tłumacząc. Zmarszczyłam
brwi nic nie rozumiejąc. Jak ja mam mu złamać serce? Jestem prawie pewna, że
jeśli cokolwiek by się stało, to nie z mojej winy. Nie mówię tak dlatego, że
mam się za idealna osobę, która nie popełnia błędów, jednak w życiu nie
miałabym zamiaru robić niczego by go skrzywdzić. Kocham go najmocniej na całym
świecie i nic tego nigdy nie zmieni. Scott zaprowadził swoją dziewczynę do
samochodu. Obie wciąż płakałyśmy jak bobry, lekko się do siebie uśmiechając.
Zbliżyłam się do Ryana i pozwoliłam się mu objąć. Pomachałam naszym
przyjaciołom, a oni odwzajemnili gest. Gdy tylko ruszyli, ukryłam twarz w
klatce piersiowej Ryana.
- Hej, nie płacz, maleńka. - poprosił, mocno mnie obejmując.
- Zobaczymy się z nimi za tydzień.
- Tak wiem, ale pożegnania robią się coraz cięższe. -
wyjaśniłam. Chłopak schylił się nade mną i ucałował moje czoło.
- Nie martw się, wszystko się ułoży. - zapewnił.
- Tak myślisz? - spytałam, unosząc nieco głowę.
- Ja to wiem. - odpowiedział pewnie, uśmiechając się.
Kciukiem starł łzy z moich policzków i popatrzył na mnie czuło. - Obiecuję ci,
że będzie lepiej. - dodał.
- Kocham cię. - szepnęłam, nieco się rumieniąc. Wciąż było
to dla mnie trudne, jednak lubiłam mu to mówić. Chciałam by wiedział, że jest
dla mnie najważniejszy. Że nikt inny się nie liczy. Z powrotem wtuliłam się w
jego tors, oddychając spokojniej. Chłopak nie odpowiedział, jednak mocno mnie
do siebie przytulił i pocałował czubek mojej głowy. Nie potrzebowałam
wyraźniejszej odpowiedzi. Doskonale zrozumiałam, co chciał przez to powiedzieć.
Siedziałam nad
podręcznikiem, wkuwając. Od rana ślęczałam nad książkami. Miałam więcej nauki w
związku ze zbliżającymi się egzaminami. Nauczycielka, która uczestniczyła przy
każdej "wizycie kontrolnej", podczas której pisałam testy, oznajmiła
mi, że materiał pojmuję szybciej, niż by się spodziewała, więc zapewne ukończę
ten rok szybciej niż inni. Z jednej strony niezmiernie się cieszyłam i byłam z
siebie cholernie dumna, z drugiej jednak, co ja będę robić, kiedy Ryan jest zajęty
pracą? Zazwyczaj, gdy nie siedzę nad książkami, strasznie się nudzę sama.
Miasto zdążyłam już dobrze poznać, więc zwiedzanie go nie wchodziło w grę. Nie
miałam się już czym zachwycać. Z uśmiechem odsunęłam książkę, gdy tylko
usłyszałam trzaśnięcie drzwi na dole. Podniosłam się z krzesła i zbiegłam
szybko po schodach na dół, by zaraz rzucić się na szyje Ryana, który miał
właśnie zamiar wejść na górę. Po jego minie widziałam, że miał zły dzień.
- Tęskniłam. - szepnęłam mu do ucha, przylegając do jego
ciała. Od razu się rozluźnił, każdy jego mięsień puścił, a on objął mnie mocno,
bardziej do siebie przyciskając.
- Dobrze być w domu. - westchnął. Odsunęłam się od niego na
kilka minimetrów i ujęłam jego twarz w ręce. Stałam na drugim schodku, więc
byliśmy tego samego wzrostu. Pocałowałam go czule, na co się błogo uśmiechnął,
gdy ponownie na niego spojrzałam. Zachichotałam, a moje policzki pokryły się
rumieńcem. Zawsze gdy widziałam, że ma zły dzień, starałam się zrobić coś, by
szybko to zmienić. Prawie za każdym razem mi się udawało. - Jak minął ci dzień,
królewno? - zagadnął, wchodząc na górę, a ja ruszyłam za nim.
- W porządku. Dużo się uczyłam, więc nie nudziłam się aż tak
bardzo. - odpowiedziałam. Nie miałam zamiaru pytać co u niego, nie chciałam by
znowu się denerwował. - W sklepie nie było za ciekawie, hm? - mruknęłam, gdy
weszliśmy do pokoju, nie dałam mu czasu na jakąkolwiek odpowiedź. - Nie
przejmuj się, jutro jest nowy dzień. - rzuciłam, siadając na łóżko, gdy on
zdjął z siebie koszulkę i zabrał za rozpinanie spodni. Patrzyłam na niego z
palącymi policzkami. Nie raz już go widziałam niemalże nagiego - do snu zawsze
chodził w samych bokserkach - jednak nadal reagowałam tak na jego wysportowane
ciało. - Z resztą, jesteś już ze mną, nic innego się nie liczy. - dodałam z
uśmiechem. Spojrzał na mnie z błyskiem w oku i podszedł. Położyłam się na
miękkim łóżku, gdy Ryan nachylił się nade mną, torując jakąkolwiek drogę
ucieczki.
- Zawsze wiesz co powiedzieć, bym poczuł się lepiej. -
powiedział cicho i pocałował mnie w usta. Nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu.
Gdy tylko zszedł ustami na moją szyję i odkryte ramiona, odsunęłam go od
siebie. - Virgy. - jęknął, patrząc w moje oczy. - Miałem kiepski dzień. - dodał
z błagalna miną.
- Ryan. - powiedziałam to z takim wzrokiem, że wiedział od
razu na jakiej jej pozycji. Westchnął ciężko i popatrzył na mnie wielce
zraniony. Zaśmiałam się i musnęłam jego wargi, co go rozchmurzyło. - Gdy będę
gotowa.
- Wiesz przecież, że do niczego cię nie zmuszę. - odparł,
podnosząc się i jeszcze w drzwiach zsunął z tyłka bokserki. Zrobiłam się
czerwona jak burak, otwierając usta w szoku. Jeszcze nigdy mi tego nie zrobił!
Wiedział jak reaguję na jego ciało. Odwróciłam szybko wzrok zażenowana.
- Tak wiem. - burknęłam. Spojrzał na mnie przez ramię i
zaśmiał się perliście. - Jesteś okropny. - powiedziałam urażona, ale on nic
sobie z tego nie zrobił. Zamknął się w łazience, ale doskonale słyszałam jego
głośny śmiech. - Przynajmniej idiota jeden ma dobry humor. - mruknęłam,
wstając.
- Słyszałem! - krzyknął rozbawiony, a ja zrobiłam się
jeszcze bardziej czerwona, o ile jest to w ogóle fizycznie możliwe. Co za
facet!
Siedzieliśmy
przy kolacji, a Ryan co chwilę zerkał na mnie i śmiał się pod nosem. Co za
idiota! Ja naprawdę nie wiem za jakie grzechy Bóg mnie nim pokarał! No dobra..
kocham go, ale czasem doprowadza mnie do szału. Może teraz nie byłabym aż tak
zła, gdyby po prostu się śmiał, ale on musiał opowiedzieć Pauline jak to jego
kochana dziewczyna robi się czerwona na widok jego nagich pośladków. Co za
upokorzenie! Wprawdzie Pauline była zdziwiona, że się rumienię na ich widok, bo
była pewna, że TO mieliśmy już za sobą. Widząc moją zażenowana minę, próbowała
nie parsknąć śmiechem. Warto dodać, że słabo jej to wyszło, bo chwilę później śmiała się z tym kretynem, a ja
siedziałam tam i moim jedynym marzeniem było zapaść się pod ziemię i nigdy nie
wychodzić na powierzchnie. Gdyby tylko życie było takie łaskawe.. Pf!
- No nie dąsaj się już. - powiedział nagle Ryan, szturchając
mnie łokciem. Posłałam mu takie spojrzenie, że gdyby wzrok mógł zabijać, padłby
trupem na miejscu. Niestety nie uzyskałam wyczekiwanego efektu, czyli skruchy z
jego strony, a dostałam jedynie kolejną salwę śmiechu. - Czy ona nie jest
urocza? - zagadnął kobietę.
- Owszem, czarująca. - przyznała.
- Jak będziesz mi słodził, to nie polepszysz swojej pozycji,
idioto. - rzuciłam zła i z miną oziębłej, wyniosłej księżniczki zaczęłam
konsumować kolację. Ryan pokręcił głową, jednak nie zaśmiał się po raz kolejny.
- Widzę, że naprawdę cię zdenerwował. - powiedziała nagle
Pauline, a ja posłałam jej takie spojrzenie, że wolała nic nie dodawać. Oboje
się ze mnie nabijają, a potem się dziwią, czemu jestem zła! No po prostu
rozszarpać ich! Westchnęłam ciężko nad głupota mojego chłopaka i wytarłam usta.
- Dziękuje, było pyszne. - rzuciłam z uśmiechem w stronę
kobiety. Skinęła głową i odwzajemniła gest, a ja wstałam i umyłam szybko brudne
naczynia. - Dobranoc. - pożegnałam się jeszcze, zanim wyszłam z kuchni.
Usłyszałam odpowiedź kobiety i jak Ryan odsuwa krzesło.
- Jak to dobranoc? - spytał z głupią miną. Uniosłam do góry
brwi, patrząc na niego jak na idiotę. - Chyba nie idziesz spać? Jest wcześnie!
Chodź, zrobimy coś zabawnego.
- Jestem zmęczona, a poza tym, nie mam ochoty wysłuchiwać
jak się ze mnie nabijasz. - odparłam patrząc na niego z uniesiona głową. Nie
miałam zamiaru mu odpuścić. Wiedział doskonale, że sprawy.. seksualne nie są
moją mocną stronę i bardzo stresują mnie jakiekolwiek rozmowy, a co dopiero jak
chciał przejść.. do rzeczy. Wiedział, że na jego ciało reaguję jak płochliwa
dziewczynka, ale i tak się ze mnie nabijał! Nie miałam zamiaru być łagodna, o
nie! Przy nim odkryłam w sobie takie cechy, o które nawet siebie nie
podejrzewałam. Potrafiłam być ironiczna, złośliwa i nieugięta.
- Daj spokój. - poprosił z miną, której kiedyś z łatwością
bym uległa. Nie teraz. Owszem, miałam ochotę podejść do niego, wtulić się w
jego umięśnione ramiona, w których byłam bezpieczna i powiedzieć, że już
wszystko w porządku, ale nie zrobiłam tego. Na Boga, nie mógł przecież dostawać
zawsze tego chce, tylko dlatego, że potrafi być taki.. przekonywujący, słodki i
pociągający! Podszedł do mnie, więc szybko się odsunęłam.
- Jestem zmęczona, niedługo mam testy i dużo się uczę. Muszę
się porządnie wyspać. - odpowiedziałam. Odwróciłam się na pięcie i szybko
pobiegłam na górę. Jeden zero dla Virgini! Kto by pomyślał, że będę zdolna się
mu kiedykolwiek postawić? Z pewnością nie ja. Gdy tylko znalazłam się na górze,
wyciągnęłam nową piżamę z szafy i zniknęłam w łazience. Wzięłam długi,
odprężający prysznic. Pozwoliłam wodzie spływać po moim nagim ciele, czując jak
każdy mięsień ustępuje. Uwielbiałam to uczucie ukojenia, było
niezastąpione. Wyszłam z kabiny do
chłodnej łazienki, szybko otulając się grubym ręcznikiem. Złośliwy głosik w
mojej głowie zasugerował, że w ramionach mojego ukochanego z pewnością byłoby
mi gorąco. Prychnęłam podchodząc do lustra. Po pomieszczeniu rozszedł się
truskawkowy zapach mojego szamponu. Uwielbiałam go nie tylko ja, ale i Ryan, co
zauważyłam, gdy pewnego wieczora, kiedy leżeliśmy już w łóżku, ukrył twarz w
moich włosach i pozwolił sobie wdychać ich zapach. Nigdy mu nie powiedziałam o
tym, że nie spałam i go obserwowałam. Wiedziałam, że zrobiłoby mu się głupio i
najpewniej by zaprzeczył, jednak ja widziałam swoje, toteż nie miałam zamiaru
tego wykorzystywać. Chciałam zatrzymać to wspomnienie dla siebie. Wytarłam
mokrą głowę i całe ciało. Owinęłam ręcznik i zabrałam się za suszenie
niesfornych włosów. Nie spieszyłam się, w końcu było jeszcze wcześnie. Gdy
każdy włosek był suchy, wyłączyłam urządzenie i zaczęłam je czesać. Gdy jako
tako je ujarzmiłam - zawsze po suszeniu
były jakieś dzikie, więc musiałam je uspokoić - przebrałam się w piżamę. Popatrzyłam
na siebie w lustrze i zrobiłam głupią minę. Co mnie podkusiło by wybrać się z
Niną do tutejszego centrum handlowego i kupić właśnie to?! Była to piżama
składająca się z dwóch części: czarnych, koronkowych bokserów i podobnej bluzki
na ramiączkach. Miała duży dekolt i co tu dużo mówić, była bardzo seksowna i
jak mówiła Nina, "dla kobiety z prawdziwym facetem". W sklepie nie
wyglądała tak skąpo, ale teraz.. Mimo iż byłam w łazience sama to rumieńce i
tak wstąpiły na moją twarz. Nienawidziłam się za nie, ale Ryan często powtarzał,
że są słodkie i je kocha. Niechętnie, ale musiałam przyznać, że wyglądałam
bardzo ładnie i, o zgrozo, pociągająco. Nie wiem kiedy mój biust urósł do tego
rozmiaru, a biodra kobieco zaokrągliły. Do tego wszystkiego mój tyłek był jakiś
taki inny, jakby większy i krąglejszy. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje
w ostatnich dniach. Westchnęłam ciężko i pokręciłam głową. Paranoja. Widzę to
co chcę widzieć, a to wszystko przez tego głupka! Gdyby Ryan od kilku dni nie
patrzył na mnie tak i nie całował w ten sposób co w aucie, to nie miałabym
głupich pomysłów! Chciałam wierzyć, że mu się podobam, że go pociągam, ale
byłam pewna, że to nie prawda. Warknęłam na siebie pod nosem i wyszłam z
łazienki. Dość gapienia się na siebie w lustrze, to niedorzeczne! Podeszłam do
komody i złapałam za telefon. Musiałam pogadać z Niną i to od zaraz!
Krążyłam
zamknięta w łazience rozmawiając z Niną. Nie chciałam by Ryan mnie słyszał, a
poza tym mógł wejść do pokoju w każdy momencie. Co po chwili faktycznie się
stało. Słyszałam jak wchodzi do środka, jednak nie przejęłam się tym.
- Słuchaj, ja nie wiem już co robić. - odparłam
zrezygnowana.
- Z kim rozmawiasz?! - zawołał z pokoju.
- Z Niną! - odpowiedziałam. - Co o tym wszystkim myślisz?
- Co ja mogę o tym sądzić? - westchnęła. - Może powinnaś
ulec i mieć święty spokój? - zaproponowała.
- Nina, proszę cię, to poważna sprawa. - jęknęłam. Nie
miałam pojęcia co zrobić z tą sytuacją między mną i Ryan'em. Od tej chwili
zapomnienia w aucie wiele się zmieniło. Przyznaliśmy się do tego, że się
kochamy, a temperatura między nami wzrosła. Byłam zagubiona w tym wszystkim.
- O co chodzi? - usłyszałam jego zmartwiony głos, a chwilę
później szarpnął za klamkę. - Virgy czemu zamknęłaś się z łazience? - zapytał
jeszcze bardziej przestraszony. Wywróciłam teatralnie oczami. Kolejna rzecz,
którą w sobie odkryłam przez niego! Ostatnimi czasy często tak robię.
- Idź się połóż, zaraz przyjdę! - odpowiedziałam, nie
tłumacząc nic. Słyszałam jak mruczy coś pod nosem, ale nie byłam pewna co. W
końcu odszedł od drzwi, wiec odetchnęłam. - Co ja mam zrobić? - zwróciłam się
do przyjaciółki. - Od tej sytuacji w aucie.. no.. nazwijmy rzeczy po imieniu,
Ryan ma na .. TO ochotę, a ja po prostu nie jestem chyba gotowa. - powiedziałam
cicho, bojąc się, że mnie usłyszy.
- Też z tym trochę zwlekałam przy Scott'cie, wiesz jacy oni
byli, kobieciarze. Bałam się, że jestem kolejną lalką, ale kiedy oboje
doszliśmy do tego, że się kochamy.. nie było na co czekać, oboje tego
chcieliśmy. - odparła z cichym westchnieniem na wspomnienie tamtego razy.
Wzdrygnęłam się na samą myśl. A fe! - Jeśli tego nie chcesz, powiedz mu
otwarcie. Do niczego cię nie zmusi. - zapewniła.
- Kiedy ja nie wiem czy chcę, czy nie. - jęknęłam. Teraz
miałam kompletny mętlik w głowię.
- Dobra, to inaczej. - skinęłam głową do samej siebie. -
Masz ochotę na to teraz?
- Nie. - odpowiedziałam pewnie. Nie miałam co do tego
wątpliwości.
- Więc dzisiaj nic się nie wydarzy, proste! - powiedział
zadowolona.
- Łatwo ci powiedzieć. - mruknęłam. - Teraz nie mam ochoty,
ale kiedy będzie przy mnie i zacznie mnie całować.. Sama nie wiem co się wtedy
ze mną dzieje. - przyznałam, rumieniąc się. Miałam ochotę dać sobie po pysku za
te czerwone policzki.
- Po prostu go kochasz. - rzuciła czule. - W takim przypadku
będziesz wiedziała kiedy nadejdzie czas. Poznasz to po..
- Virgy, martwię się. Wyjdź stamtąd. - poprosił, znowu
stając przy drzwiach. Co za natręt! - Jeśli to przeze mnie to przepraszam, nie
obrażaj się.
- Ale ty jesteś upierdliwy! - rzuciłam zanim zdążyłam ugryźć
się w język. Ostatnimi czasy oduczył mnie myślenia nad tym co wychodzi z mojej
buzi. Po prostu mówiłam co miałam mi ślina na język przyniosła. Byłam pewna, że
patrzył na drzwi zdziwiony. Westchnęłam ciężko, opierając się o nie. -
Przepraszam. - powiedziałam ze skruchą. - Zaraz wyjdę, już kończymy.
- W porządku. - odpowiedział i odszedł. Ponownie zwróciłam
się do słuchawki.
- Więc po czym to poznam? - zagadnęłam.
- Nie będziesz chciała by przestał, nie poczujesz
zażenowania jego ciałem czy swoim, po prostu poddasz się chwili. - odparła
takim tonem, że byłam pewna, iż sama to przeżyła ze Scottem. - Po prostu dajcie
sobie trochę czasu, a potem sami zobaczycie, wszystko się ułoży. Nie miej mu
jednak za złe, że próbuję.. Wiesz jaki był i pomyśl ile żyje w celibacie. - zachichotałam.
- Tak, masz rację. - przyznałam. - Dziękuje, kochana jesteś.
- uśmiechnęłam się lekko. - Szkoda, że nie mogę pobiec do ciebie do domu i
prosić o radę jak kiedyś.
- Niedługo wszystko wróci do normy, zobaczysz. - zapewniła.
- Przepraszam, ale muszę kończyć. Scott robi mi dziś kolację i nagle wszystko w
kuchni umilkło, boję się, że coś się stało.
- Jasne. - parsknęłam. - Miłego wieczoru, kocham cię.
- Ja ciebie też, słoneczko. - pożegnała się i chwile później
rozłączyła. Westchnęłam i wyszłam z łazienki. Podeszłam do komody i odłożyłam
telefon. Dopiero kiedy odwróciłam się przodem do Ryan'a przypomniałam sobie w
co jestem ubrana. Miałam zamiar się przebrać, ale na śmierć zapomniałam! Brunet
wpatrywał się we mnie z otwartymi ustami i błyszczącymi oczami. Zarumieniłam
się porządnie i szybko podreptałam do łóżka, a za mną jego wzrok. Byłam gotowa
szybko wskoczyć pod kołdrę i szczelnie się przykryć od stóp po czubek głowy,
ale przeszkodził mi w tym mój ukochany. Klęknął na łóżku, przybliżając do mnie.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, czując na sobie jego wzrok.
- Chyba mnie nienawidzisz. - szepnął. Znalazł się na mojej
połowie łóżka. Klęczał przede mną, dosięgając mi trochę ponad piersi.
- Co? - spytałam zaskoczona. Jak on może w ogóle tak myśleć?
- Oszalałeś? - ujęłam jego twarz w dłonie i kucnęłam przed nim. - Skąd ten
głupi pomysł? - objął mnie niepewnie. Stykaliśmy się nosami i patrzeliśmy sobie
w oczy. Cała złość na niego minęła, ulotniła się. Pękła jak bańka mydlana, po
której nie było już śladu.
- Odmawiasz mi, co doskonale rozumiem. - powiedział szybko,
nie chciał bym czuła się przyparta do mury. Za to go kochałam, za to, że dbał
bym dobrze się czuła, pomimo iż czasem był denerwujący. - Złościsz się, a potem
ubierasz w to.. - gwizdnął, a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej. A niech to!
- Jeśli chciałaś bym zwariował, to udało ci się doskonale. Zwariowałem na twoim
punkcie. - powiedział, a ja zachichotałam.
- Wcale nie miałam takiego zamiaru. - zapewniłam, wsuwając
palce w jego miękkie włosy. - Kupiłam to z Niną, nie wiem co mnie podkusiło.
- Ja też nie i nie obchodzi mnie to. Ważne, że to wzięłaś. -
szepnął i skradł mi całusa.
- Ryan. - jęknęłam, czując jego usta na swoich. - Musimy
sobie coś wyjaśnić. Ja wiem, że jest ci ciężko w końcu od jakiegoś czasu.. się
wstrzymujesz. - przeklinałam się w duchu za
głos, który drżał mi niemiłosiernie i za gorące policzki, które były już
pewnie krwistoczerwone. Cholera! - Ale ja nie jestem jeszcze gotowa. Nie potrafię
ci powiedzieć kiedy będę, to.. to musi samo przyjść. - powiedziałam ze skruchą.
Było mi przykro, że nie mogę mu dać tego, co by go uszczęśliwiło. - Przepraszam.
- Hej, nigdy w życiu nie przepraszaj mnie za takie głupstwo.
- odparł z uśmiechem. - Owszem strasznie mnie pociągasz i nie wiem co niedługo
ze sobą zrobię, ale do niczego cię nie zmuszę. Przecież cię kocham głuptasie. -
przywarłam do jego ciała, całując czule jego wargi.
- Jesteś czasem niemożliwy, ale nie wiem co bym bez ciebie
zrobiła. - szepnęłam z uśmiechem. Położyliśmy się wygodnie na łóżku. On pewnie
mnie obejmował, ja wtuliłam się w jego nagi tors. W tej chwili w ogóle nie obchodził
mnie fakt, że prawie nic na sobie nie ma. Zabawne, prawda?
- Na pewno zostałabyś dziewicą do ślubu, ale ja ci obiecuję,
że niedługo to zmienimy. - zażartował z błyskiem w oku. Wiem, że powinnam się
oburzyć, ale nie potrafiłam. Zaśmiałam się krótko i lekko uderzyłam go w ramię,
by wiedział, że nie może sobie za dużo pozwalać. - Śpimy. - zarządził, gdy
opanował swój wesoły nastrój. - Jak jeszcze trochę na ciebie popatrzę to nie
wytrzymam. - dodał, naciągając mi na piersi kołdrę. Czułam jak krew dochodzi mi
do policzków, jednak w ogóle się tym nie przejęłam.
- Idiota. - rzuciłam roześmiana i pocałowałam go krótko w usta. Ostatnią
rzeczą, którą pamiętam przed zaśnięciem był jego cichy śmiech. Byłam całkowicie
szczęśliwa!
~*~
Dobry wieczór. Coś mnie natchnęło, żeby dzisiaj wstawić nowy rozdział, mam nadzieję, że się cieszycie. Przeczytałam go zanim wstawiłam i szczerze jestem złamana. Absolutnie mi się nie podoba. Pisałam go już dawno temu i wydaje mi się, że mój sposób pisania się zmienił, przynajmniej choć trochę, a teraz wydaje mi się ten rozdział.. beznadziejny. Mam jednak nadzieję, ze nie podzielacie mojego zdania. :)
O ile się nie mylę to pod jednym z rozdziałów tutaj, albo jeszcze na onecie, pojawiło się w komentarzu coś o tym, że z Kate mamy mnóstwo zapasowych rozdziałów i czemu ich nie wrzucamy. A więc od razu mówię, że nie mamy. Ten jest ostatni jakie miałyśmy w zapasie. Nie wiem, co będzie dalej, szczególnie, że jakoś żadna z nas nie ma weny do PI. W każdym razie nie, nie mamy nic więcej, więc proszę bez pretensji.
Chciałam też podziękowac M&M za to, ze napisała o nie działających rozdziałach. Już to naprawiłam i mi się pojawiają. Jakby ktoś jeszcze wyłapał podobny błąd, to piszcie, postaram się wszystko naprawić. :)
Rozdział dedykuję wszystkim czytającym. Przepraszam za to, że musicie zawsze tyle czekać i mam nadzieję, że nasze głowy napełnią się pomysłami i wkrótce napiszemy kolejne rozdziały.
Buziaki, Nusiaa.
Rozdział jest CUDOWNY! Bardzo się cieszę że dodałaś to dzisiaj ;) Nie mam wam za złe że tak rzadko dodajecie... sama mam ostatnio zastój weny.... Ale rozdział wyszedł świetnie i nie mam do niego żadnych uwag... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńCo mam napisać. Rozdział świetny i naprawdę szkoda mi Ryana, że musi tyle czekać. Ale Virgy też rozumię, nie może się zmuszać do niczego. sama dojrzeje do Tego. Co do kolejnych rozdziałów, to życzę dużo weny. Będę czekała z niecierpliwością, której mi brakuje. Mam tylko nadzieje, że wymyślicie coś fajnego. A co do tych niedziałających rozdziałów, to nie ma za co. Sama się bałam, że jak znowu będę chciała przeczytać całość, to mi się nie uda. Pozdrawiam i oczywiście czekam na nn. M&M
OdpowiedzUsuńAaaa cudownyy kocham to opowiadaniee nie mogę się już doczekać następnego mam nadzieje że szybko dodasz ;]
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział tak jak z resztą cały blog mam nadzieje że szybko wróci wam wena i szybko coś dodacie bo nie wiem czy wytrzymam
OdpowiedzUsuńCudny rozdział, a ja mogę życzyć tylko mnóstwa weny. mam nadzieję, że wam wpadnie jakiś pomysł jednak i coś napiszecie :) czekam na nn
OdpowiedzUsuńMam pytanie - kiedy możemy się spodziewać nowego rozdziału? Wiele osób na pewno czeka i tęskni za tą czwóreczką, a zwłaszcza dwójeczką bohaterów. Ja nie mogę się doczekać i ciągle sprawdzam. Napiszcie chociaż kiedy można się czegoś spodziewać. Pozdrawiam M&M
OdpowiedzUsuńhej kiedy NN?
OdpowiedzUsuńprosze o odp.
kiedy nowy rozdział???
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, moja wina. Postaram się na dniach dodać. ;x
OdpowiedzUsuńbędziemy czekać :D
OdpowiedzUsuńkiedy nN? :D
OdpowiedzUsuńOkej, teraz już na pewno dodam na dniach, bo rozdział jest już napisany. Teraz tylko czekać na dane od Nusi, bo niestety ale nie pamiętam emaila i hasła. xD Od razu mówię, że rozdział nie jest długo ani jakoś tak wyróżniający się...
OdpowiedzUsuń