wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 56

          








               Minęło kilka dnia. A ja czułam się dziwnie w towarzystwie koleżanki Ryan'a, mimo wszystko wiedziałam, że muszę znosić jej towarzystwo. Nawet jeżeli denerwowało mnie to jak patrzy na mojego chłopaka, jak go rozbiera wzrokiem, jak błyszczą jej oczy gdy tylko go zauważy, jak jej wyraz twarzy zmienia się jak tylko zobaczy mnie obok niego. Nie podobało mi się to jak Ryan sobie z nią rozmawia, jak razem się śmieją i wspominają dawne czasy, czasy, kiedy mnie nie było. Wszystko niby było w porządku, bo łapał mnie za rękę, dotykał mojego kolana, całował czule, szeptał wspaniałe słówka i sprawiał, że mój humor w jednej chwili ulegał zmianie. Mimo wszystko czułam się tak, jakbym była piątym kołem u wozu, jakbym została odtrącana. Jadąc tutaj byłam jak najlepszych myśli. To miał być nasz czas. Jednak z każdym mijającym dniem spędzonym tutaj zmieniałam zdanie. Nie chciałam by coś się zmieniało. Nie wiem, może po prostu byłam zazdrosna, może lekko panikowałam. Jednak chciałam być kochana, tak jak było do tej pory. Nie chcę się nim dzielić z nikim innym. Jest mój - tak ciągle mi powtarza. Tylko dlaczego, gdy wchodzę za każdym razem do pokoju, kuchni bądź na taras, gdzie oni siedzą i rozmawiają, ucichają. Powoli zaczynam czuć się oszukiwana, tym, że nie mówi mi wszystkiego, że ma przede mną jakąś tajemnicę. Gubiłam się w tym co jest i w tym czego już nie ma. 





Ticking-tocking like a bomb
Throws me back to when I had you closer
Skin to skin, we get it on






Westchnęłam. Moje myśli były tak bardzo chaotyczne, że już nie wiedziałam o czym myśleć, by tylko nie pogrążyć się w tym jeszcze bardziej. Mimo woli uśmiechnęłam się do Winner'a , który pomachał w moją stronę - pewnie bym skusiła się wejść do morza, w którym już był on i jego kochana przyjaciółka. Kiedy mówiłam dzisiaj rano Ryan'owi, że chcę iść nad morze, miałam nadzieję, że pobędziemy sami i zaczerpniemy trochę swobody. Jednak nic bardziej mylnego, bo jak tylko Elizabeth dowiedziała się, że wybieramy się na plażę to zapytała czy może wybrać się ze mną. Chciałam jej odmówić, ale gdy poczułam mocniejszy uścisk dłoni Ryan'a na swojej, to zrezygnowałam i pozwoliłam mu powiedzieć, że jak najbardziej może do nas dołączyć. 





You remember what I love, so baby take me back





Obróciłam się na brzuch by odpocząć od rażącego słońca w oczy i opalić się równomiernie. Po chwili usłyszałam dźwięk wydobywający się z mojego telefonu. Przeszukałam torbę z zamiarem znalezienia zguby, a gdy już tylko się znalazła, odebrałam telefon od nieznajomego numeru.
-Tak, słucham? 
-Cześć Virginia, z tej strony Ethan - uśmiechnęłam się do siebie.
-O, cześć Ethan, zmieniłeś numer?
-Tak...Wiesz, doszły mnie słuchy, że nie jesteś już z Ryan'em i chciałem się upewnić czy to prawda, bo jeżeli tak jest to zapraszam cię na drinka. 
-Ciekawe kto to takie głupoty rozpowiada...
-Nie mam pojęcia, ale szkoda, że to jednak nie jest prawdą.
-Ethan - powiedziałam karcącym głosem.
-Tak, wiem. Kochasz go, a on ciebie. Mimo wszystko mam nadzieję, że się wkrótce zobaczymy.
-Pewnie, jak najbardziej. Jak tylko wrócimy z wakacji, to obiecuję, że znajdę chwilkę by się z tobą spotkać - mówiąc to poczułam zimne krople wody na swoich plecach. - Przepraszam cię, ale muszę już kończyć. Do zobaczenia. - zakończyłam rozmowę i odwróciłam się na plecy, by następnie usiąść.
-Z kim rozmawiałaś? - zapytał Winner.
-Z Niną - odpowiedziałam. 


O nie, nieładnie Virginia. Nie powinnaś kłamać - skarciłam się w myślach.


-I co tam u niej ciekawego?
-A nic takiego, nudziła się i tak po prostu dzwoniła - kolejne kłamstwo, no pięknie.
-Mam nadzieję, że jej powiedziałaś, że za nią tęsknie - mówiąc to usiadł obok mnie. Szybko wrzuciłam telefon do torby by czasem nie przyszło mu na myśl sięganie po mój telefon.
-Oczywiście, że tak.
-To fajnie.





        Objął mnie ramieniem, a zaraz po tym ujął mą twarz w swoje dłonie i pocałował w usta. Trwałoby to pewnie o wiele dłużej, gdyby nie ktoś, a raczej intruz w postaci Elizy, która właśnie wyszła z wody i stanęła tuż nad nami.





Turn the lights down low and kiss me in the dark
Cause when you're touchin' me, baby, I see sparks




-Dobra gołąbeczki, koniec tych czułości, zbieramy się i idziemy na jakiś porządny obiad, bo umieram z głodu. Spędzanie czasu nad jakąkolwiek wodą wysysa ze mnie energię bardziej niż bieg w maratonie. 
-Jasne - westchnęłam i powoli zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
-Szybciej Virgy, bo mi przyjaciółka z głodu umrze - pośpieszał mnie.
-To idźcie sami, ja bym chciała jeszcze posiedzieć trochę na plaży - powiedziałam, po czym odłożyłam rzeczy z powrotem na koc. 
-Jesteś skarbie pewna? - zapytał, patrząc się na mnie podejrzliwie. Uśmiechnęłam się do niego czule, po czym pocałowałam krótko w usta. 
-Jasne, idźcie i bawcie się świetnie. - odpowiedziałam, po czym założyłam okulary na oczy, położyłam się na brzuch i zasłoniłam głowę kapeluszem. 
-Dzięki, jesteś najlepsza, Virgy - powiedział mój chłopak, cmoknął mnie w policzek, zebrał resztę swoich rzeczy i zaczął się oddalać w raz ze swoją Elizą. 





You can promise castles, treasures, babies, I don't care
Cause for now you're just enough for me, I want you near




       Gdy tylko zniknęli poza  zasięgiem mojego wzroku, poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. Wiedziałam co to oznacza. Wiedziałam w co ona pogrywa. Teraz zrozumiałam. Chciała go mieć dla siebie, odebrać mi go. Nie wiem czy jest sens walczyć albo ulegać, skoro wiem, że on jest na praktycznie każde kiwnięcie jej palca. Moje serce rozrywało się praktycznie na pół. Zaszlochałam cicho by nie zwrócić niczyjej uwagi. Starałam się zetrzeć łzy lecące po mojej twarzy, lecz na darmo. Wściekła, przeklęłam pod nosem. Zebrałam wszystkie rzeczy i ruszyłam ku żółtemu domkowi, który wcześniej wydawał mi się miejscem idealnym. Może i był idealny na zewnątrz, ale w środku czaiło się czyste zło w postaci jego gospodyni. Otworzyłam drzwi, rzuciłam niepotrzebny koc na ziemię i szybkim krokiem dostałam się do naszego wspólnego pokoju. Usiadłam na łóżku. Ściągnęłam kapelusz i buty, i rzuciłam w przeróżne kąty pomieszczenia. Następnie ściągnęłam okulary przeciwsłoneczne i położyłam na szafce znajdującej się po moje stronie łóżka. Weszłam do łazienki i zmyłam resztki makijażu oraz smugi , jakie zostały przez moje wewnętrzne załamanie. Nie przejmując się ciuchami i tym, że jestem nieumyta oraz tym, że jest dopiero po szesnastej, położyłam się do łóżka i zakryłam kołdrą, by już po chwili udać się w niespokojny sen. Sen o tym jak zostałam porzucona, zraniona i zdradzona. 




I never wanna be without you




***
Po kolejnej dłuższej przerwie pojawia się kolejny rozdział, co o dziwo, pisało mi się o wiele lepiej i o wiele szybciej go napisałam niż poprzedni. Wiem, że takie przerwy nie sprzyjają rozwojowi temu blogu, ale osobiście nie gospodaruję zbyt dużą ilością czasu, a już tym bardziej gdy mam tylko miesiąc do wyjazdu na mój staż do Anglii. Miałam go napisać w perspektywie Ryan'a, jak to zawsze było, jeżeli chodzi o moją osobę, ale myślę, że taka mała zmiana równie dobrze zrobi. Miał być również dopiero na Boże Ciało, jednak wiem, że pewnie by mi się nie chciało. Trudno jest mi odpowiedzieć na pytanie co dalej będzie z tym blogiem, powoli, powoli go dokończę. Może akurat moja współautorka wróci i będzie tak jak dawniej. Cóż, zobaczymy co przyniesie nam los. Chciałabym przede wszystkim podziękować Medicatus, która jak zwykle jest niezastąpiona i pyta mnie się co jakiś czas kiedy ten rozdział się pojawi, przez co przypomina mi o tym blogu. Przede wszystkim dedykuję go Twej osobie oraz wszystkim innym czytelnikom, którzy zostali, odeszli lub dochodzą. Każdy mały gest z Waszej strony jest wart milion złota. W rozdziale zostały wykorzystane fragmenty piosenek Hilary Duff - Sparks i Now You Know. Mam nadzieję, że mimo zmian oraz takiego zwrotu akcji podoba Wam się jako tako ten rozdział. Osobiście jestem z niego tak jakby zadowolona, chociaż pewnie jak go przeczytam następnym razem to, to zdanie się zmieni, ale no cóż... Tak więc życzę Wam wszystkim powodzenia w szkole, sukcesów w pracy oraz jak najlepszej pogody i zwariowanych przygód w wakacje, które jakby nie było zaczynają się za miesiąc. 
A także wszystkim naszym wspaniałym rodzicielkom życzę wszystkiego dobrego i najlepszego! <3


Pozdrawiam ciepło,
Kate! :)




PS. Taki mały dodatek, wszystkich zainteresowanych 5SOS zapraszam na opowiadanie inappropriate-you-and-i , które prowadzę wraz z jedną z moich przyjaciółek. Do zobaczenia!











3 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny! Cieszę się,że go dodałaś chociaż szkoda, że taki krótki. Rozumiem te przerwy bo sama nie mogę zebrać się od pół roku...Czekam na next i liczę, że pojawi się szybciej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ucieszył mnie widok nowego rozdziału, choć smuci mnie informacja, że na razie sama go piszesz. Mam nadzieję, że druga autorka też zacznie pisać. Razem fajnie uzupełniałyście się, jak jedna pisała jako Virginia, a druga jako Ryan. Ale mega fajna dla mnie informacje, że zamierzasz go skończyć. Ja często sprawdzam i czekam. Także pamiętaj, że masz dla kogo pisać. A wracając do rozdziału, to czemu im znowu w życiu mieszasz? Myślałam, że będzie fajnie na urlopie, a Ryan i Virginia zbliżą się do siebie, a tutaj szykuje się poważna kłótnia. mam nadzieję, że Ryan się opamięta i przypomni sobie z kim i po co pojechał na urlop. Raczej płacząca w pokoju dziewczyna, a facet na obiedzie z inną "przyjaciółką", która zastawia na niego sidła, to nie jest wymarzony wypoczynek. Pogódź ich. Proszę. Czekam na kolejny rozdział. Życzę wszystkiego dobrego na stażu i pozdrawiam. M&M

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku po takim rozdziale. Ja chcę dalej! Boże mam nadzieje, że tamta nie zepsuje im zwiazku... Jejku nie no na serio chce juz dalej! Mam nadzieje ze duzo weny będzie. Ja będę dalej upominac jak będzie trzeba xd Cudny popłakałam sie az

    OdpowiedzUsuń